"Człowiek ma dar kochania, lecz także dar cierpienia"
***
*Violetta*
Od czasów przedszkola chodziłam z Leonem do tej samej
szkoły. To przygnębiające, że to nasza najdłuższa rozmowa.
Odkąd w szóstej klasie nazwano mnie dziwakiem, nikt odzywali
się nieliczni, większość z nich chciała mnie pogrążyć.- Nie wielu, by tak postąpiło
Wstaje chwiejnie, a on teraz wyraźnie na de mną góruje. Leon jest tym typem chłopaka, w którym zakochuje się każda dziewczyna. Też byłam w nim zakochana, gdy jeszcze nie uważałam chłopców za zagrożenie.
- Nie rozumiem, dlaczego to zrobiłaś
Podrapałam się delikatnie po czole.
- No cóż, zrobiłam to co uważałam za stosowne. Gdybym tego nie zrobiła, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła- po chwili powiedziałam.
- Nikt nie może się o tym dowiedzieć, dobrze?- zapytał.
Przygryzam wargę, bo nie wiem czy to byłoby najlepsze wyjście z tej sytuacji.
- Może powinieneś o tym komuś powiedzieć - zaproponowałam.
- Nie ma o czym mówić.
Spojrzałam na jego poobijaną twarz.
- Dobrze - odpowiedziałam i ruszyłam ku celu mojego przyjazdu.
- Hej, Violetta, tak masz na imię, prawda? Mogę cię prosić o przysługę?
- Pewnie. Co mam zrobić?
- W łazience na parterze, znajduję się apteczka, a w zamrażarce leży worek z lodem. Przyniesiesz je?
Bardzo pragnę odejść, ale jego błagalny ton sprawia, że ulegam.
- Dobrze, zrobię to - przytakuję.
Wchodzę do środka, szybko przemykam pomiędzy tańczącymi ludźmi. Nigdzie nie widzę mojego brata. Pani Kate siedzi przy stole i gawędzi z innymi paniami.
- Violu, kochanie, gdzie twoja mama? - zapytała kobieta.
- Czeka w samochodzie, bo przyjechałyśmy, aby odebrać brata. A właśnie, widziała go gdzieś pani? - zapytałam przy okazji.
- Przykro mi kochanie, ale nie- odpowiedziała przecząco.
- Dobrze, to poszukam go- odpowiedziałam i udałam się ku łazience.
Gdy byłam już w pomieszczeniu, wzięłam apteczkę, a następnie z kuchennej zamrażarki wyciągnęłam lód. Gdy wychodziłam zobaczyłam mojego brata, Marca. Siedział na kapanie, obok swojego najlepszego kumpla. Chciałam do niego podejść, ale nie mogłam dłużej wytrzymać w tym pomieszczeniu. W każdym kącie całowały się pary, a mnie przyprawiało to o mdłości.
Wyszłam z domu i udałam się ku altance. Ku mojemu zdziwieniu, nie było tam Leona. Panicznie zaczęłam się oglądać w koło. W końcu Leon wyłonił się, a ja delikatnie się go wystraszyłam.
- Przyniosłaś rzeczy?
Wślizguję się do środka i zamykam drzwi od altanki. Wyciągam przed siebie apteczkę i worek z lodem, a jednocześnie odwracam się w stronę drzwi, by uniknąć widoku na jego klatkę piersiową.
- Violu, ja nie gryzę - bierze ode mnie apteczkę. - Nie musisz gapić się w ścianę.
Zmuszam się, by na niego spojrzeć. Na jego brzuchu jest tak dużo blizn i ran, wydaje mi się, że to nie był pierwszy raz, gdy go ojciec pobił. Po chwili nasze oczy spotkają się.
- Podałabyś mi gazę i wodę utlenioną? - poprosił.
Wykonałam zadanie, a nasączonym wacikiem dotknęłam jego rany. Resztę zrobił sam, a ja się mu przyglądałam.
- W przypadku tego rozciętego policzka, konieczne byłby by szwy. Nie wygląda to dobrze- marszczę się.
- Nic mi nie będzie- odpowiada, próbując się uśmiechnąć.
Podchodzę bliżej do niego i dotykam jego blizny. Na prawdę wygląda to okropnie. Przez ranę widać tkankę i mięśnie. Dotykam delikatnie jego policzek, przykładając do niego gazę. Widać, że go to boli, bo delikatnie zaczął się wić.
Leon, jest pierwszą osobą z poza rodziny, którą dotknęłam. To było dziwne uczucie. Po chwili, czuję jak telefon wibruje mi w kieszeni czarnych spodni. wyciągam urządzenie i zerkam na powiadomienia. Widnieje tam 10 połączeń i 5 sms-ów od mamy i Marca.
- Muszę iść, moja mama czeka na mnie w samochodzie, jesteś pewien, że dasz sobie radę?- zapytałam.
- Tak, będzie dobrze - delikatnie się uśmiecha - do zobaczenia - powiedział, a ja poszłam.
Przecież my i tak się nie zobaczymy.
- Dziękuję - krzyknął głośno do mnie, jak odchodziłam.
Idę przez ciemności, uważając na to by znów na coś nie wpaść. Moja mama dzwoni, a ja tym razem odbieram.
- Violu, gdzie ty jesteś?! Twój brat już od kilku minut czeka w samochodzie - mówi poddenerwowana rodzicielka.
- Już idę - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Przechodzę obok werandy na której rozmawiają pijana Ludmila i Caleb, najlepszy przyjaciel mojego brata.
Gdy już jestem przed domem, moja mama oświetla mi drogę światłami. Mrużę oczy, bo to było takie jasne. Szybko siadam na miejscu pasażera.
- Dziewczyno, gdzie ty byłaś - przywitała mnie, jak zawsze zatroskana mama.
- Spotkałam znajomą ze szkoły i trochę z nią porozmawiałam - skłamałam.
- Marco, będziemy za tobą tęsknić - powiedziała moja mama.
Mój brat jutro wyjeżdża z Buenos Aires do Nowego Jorku. Dostał tam świetną pracę, o którą starał się już kilka lat.
- Violu, a może chociaż ty zostaniesz w domu? - zaproponowała mama.
- Mamo, nie będę zmieniać swoich decyzji - odpowiedziałam stanowczo.
- Będzie mi Was tak bardzo brakować - powiedziała mama, wzruszając się. Kilka łez spłynęło jej po policzku.
Po kilku minutach, wróciliśmy do domu. Wzięłam szybki prysznic, a potem poszłam do mojego pokoju. Nienawidzę tego miejsca, bo tu się to wszystko zdarzyło. Przez to miejsce nie mogę o tym zapomnieć. Cały czas gdy gaszę światło widzę jego cień, który prześladuję mnie od szóstej klasy. Tak bardzo nienawidzę tego wszystkiego, właśnie przez niego się tak zmieniłam, chyba już nigdy o tym nie zapomnę.
Już nie mogę się doczekać, jak po wakacjach wyjadę do colleg'u. Tam chociaż przez chwilę zapomnę o tym, co się wydarzyło. Zacznę tam nowe życie.
Jeszcze przez chwilę, przed uśnięciem przypomniałam sobie widok Leona, leżącego na ziemi, całego zakrwawionego z rozciętym policzkiem i licznymi bliznami na ciele. On musi czuć, to co ja. Ciekawe dlaczego los, sprowadził mnie właśnie w tamto miejsce, może to nie był przypadek, to dla Leona był fart, w końcu ocaliłabym, bo gdyby nie moja reakcja, pan William zabił by go.
***
Hejczi :*
Jest już 2 :))
Podoba wam się??
Tylko szczerze :))
Zaczęła się szkoła, a ja jetem w 2 gim. nauczyciele ciągle mówią, że w tym roku będzie dużo nauki i wgl.
Hah, były jakieś oceny??
Ja dostałam, tylko + z matmy xdd
A tak to w szkole jest nawet spoko *.*
Zerwałam z chłopakiem ;c
No i jest mi trochę smutnoo ;(
No, ale nie układało się nam, więc taka kolej rzeczy :/
Dobra, nie przynudzam, tylko zapraszam do komentowania :*
Jeśli ktoś chce mnie lepiej poznać to piszcie do mnie na gg: 51193081
Papa *.*
6 komentarzy = rozdział 3
Ale mega!
OdpowiedzUsuńLeoś nie gryzie?
Jesteś pewien?
Bo ja nie :D
Rozdział GENIALNY!!
Pozdrawiam
Cysia
cudowny! <3
OdpowiedzUsuńViolka jaka posłuszna.
OdpowiedzUsuń*o* brata znalazła.
Nie che patrzeć na Leona :///
Biedny Leonn :CC
Mama Violi chyba się bardzo martwiła.
Jak to Viola przeżywa ;cc
Czekam na więcej :***
Dziękuję za odwiedziny :)
Zapraszam:
http://sweetsunny123.blogspot.com
Cudo ♥
OdpowiedzUsuńDzięki, że odwiedziłaś mojego bloga ツ
Masz ogromny talent ♥
Z niecierpliwością czekam na next ♥ ;)
Paa ;*
Ally ♥♥♥
CUDOWNY !!!
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NEXT !!! ♥ ♥
Rzadko sie zdarza, że Leon nie jest tym złym. Tu jest taki cichy, nadal ciekawi mnie ta przeszłość Violetty :)
OdpowiedzUsuńViola wyjeżdża ale na pewno gdzies tam będzie Leon no bo jak by to było? Nie spotkaliby sie już? Przecież to opowiadanie o Leonettcie. Cóż aby dowiedziec sie więcej musze czekac :)
do nastepnego :)
C.U.D.E.Ń.K.O
OdpowiedzUsuń