niedziela, 4 października 2015

Capítulo 4

"Szczęśliwi Ci, którzy mają siebie i swój świat, nie przejmując się tym, co myślą o nich inni ..."

 
*Violetta*
- Jakie plany na dzisiejszy wieczór? - pyta Fran.
- Ja to zaszyję się w jakimś kącie i będę czytać książkę - odpowiedziałam, wkładając koszulę do pralki.
- Vilu, no proszę, chodźmy do tej nowej restauracji - zaproponowała Fran.
- Chodzi ci o tą, w której jest sushi? - pytam, a ona kiwa twierdząco głową - przecież wiesz, że ja tego nie lubię.
- Nie lubisz, bo nigdy nie próbowałaś, spytaj się Diega czy on lubi.
Nastawiam odpowiedni program pralki, a ona zaczyna działać. Wszystko w środku wiruje, a ja skupiam na tym wzrok.
- Vilu, no proszę - Włoszka robi błagalną minę.
- No dobrze, ale nie licz na to, że ja to zjem - kiwnęła głową.
- To ja idę szukać Diega - wyszła z pomieszczenia.

Po chwili zadzwoniła do mnie mama. Przesunęłam palcem po smartphonie.
- Cześć mamo. - Idę w kąt pomieszczenia, uciekając przed klekotem pralek.
- Hej, kochanie. Jak tam twój pierwszy dzień zajęć?
- Pierwszy dzień zajęć przypada w poniedziałek - przypominam jej. - Dziś wszyscy się meldują.
- I jak ci idzie?
- Już wiem, gdzie wszystko się znajduje, więc robię pranie.
- No to dobrze, skarbie.
- A jak tam  w domu?
- Strasznie pusto bez was.
- Przepraszam muszę, kończyć, bo przyszła Francesca z Diegiem.
- Okay, pozdrów ich ode mnie - rozłączyła się.

W pomieszczeniu jest już Francesca, wraz z  Diegiem.
- Słyszałem, że chcesz spróbować sushi? - zagadnął Diego, a ja zmroziłam spojrzeniem Fran.
- O niczym innym nie marzę - skłamałam z uśmiechem.

Francesca wyszła, prawdopodobnie poszła do swoich rodziców, którzy ją dziś odwiedzili. Ja z Diegiem zostaliśmy. Pomógł mi z praniem. Gdy uż wszystko ogarnęliśmy poszliśmy do mojego pokoju.

*Leon*
- Już karton byłby od tego większy - oceniam pokój w akademiku.
Dostaliśmy się do akademika w którym mieszkają pierwszoroczniacy. W pokoju znajdują się dwa podwójne łóżka. Odległość między nimi wynosi 2 kroki. W kącie, obok okna znajduję się biurko. W tym pomieszczeniu ledwo, co jest miejsce na nasze kartony.
- Jesteś pewien, że nie chcesz wynająć mieszkania? Widziałem kilka po drodze do kampusu.
- Nie stać mnie na mieszkanie. Mszę znaleźć sobie pracę, żeby kupić książki i inne rzeczy.
- Stypendium ci nie wystarczyło? - drapię się po głowie.
- Pokryło tylko czesne - odpowiada Federico.
- Przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć i ci pomogę - zaproponowałem.
- Nie korzystam z pomocy charytatywnej. Jeśli chcesz mieć mieszkanie, to je sobie wynajmij. Nie musisz mieszkać w akademiku ze względu na mnie.

Po chwili wziąłem puste pudełka i poszedłem wyrzucić je do kosza, który znajdował się na korytarzu. Gdy wyszedłem zauważyłem Violettę. Znów szła z tym samym chłopakiem i się uśmiechała. Zatrzymałem się na środku korytarza i czekałem aż do mnie dotrze. Violetta nie dostrzega mnie, ale jej kolega tak. Po chwili szepnął jej coś do ucha. Momentalnie spojrzała na mnie i cofnęła się do tyłu, jakby bała się, że za chwilę ją zaatakuję. Jej przyjaciel kładzie jej rękę na plecach.
- Cześć - zaczynam niezręcznie, zmieszany jej reakcją na mój widok. - Nie wiem, czy mnie pamiętasz...
- Pamiętam - przerywa mi, a jej wzrok wędruje ku bliźnie na moim policzku. - Jak mogłabym nie pamiętać? Znamy się od dzieciństwa.
- Racja.
Jej przyjaciel patrzy na mnie.
- Jestem Diego - wyciąga rękę w moją stronę.
- Leon - ściskam jego dłoń, cały czas patrząc na Violettę.
- Musisz jej to wybaczyć, Violka dziś nie jest sobą - Dziewczyna spojrzała na niego.
- Wcale nie, bardzo dobrze się czuję - odpowiada.

Przez chwilę trwa niezręczna cisza, cały czas na nią patrzę. Ma na sobie za dużą bluzę, pod którą musi się znajdować ta idealne ciało, na którym dziś przez przypadek leżałem.
- Dzisiaj zaczynasz szkołę?
- Tak, jestem tu na stypendium dla futbolistów - patrzę na Diega z zaciekawieniem, czy on kiedykolwiek dotknął piłki futbolowej.
- My musimy iść. Mamy plany, co do obiadu. Miło było porozmawiać, Leon.
- Mógłbyś do na dołączyć - mówi Diego, ignorując gniewne spojrzenie, które rzuca mu Violetta. - Jeśli chcesz. Po prostu chcemy sprawdzić nowe miejsce.
- Bar sushi. - Po raz pierwszy wzrok Violi spotyka się z moim. Przemawia przez niego jej smutek i nieśmiałość. O mały, włos a podszedłbym do niej i ją przytulił, by odegnać jej ból. To dziwne uczucie, bo nigdy nikogo nie obejmowałem, nie licząc Ludmily, a i to robię tylko wtedy gdy muszę. - Ni jestem pewna, czy jedzenie będzie dobre.
- Lubię sushi. - Zerkam przez ramię na otwarte drzwi od pokoju. - Ale muszę zabrać ze sobą Federica, jeśli wam to nie przeszkadza.
- Wiem, kim jest - Viola z trudem przełyka ślinę.
- Dajcie mi chwilę. Sprawdzę, czy podoba mu się ten pomysł. - Cofam się do pokoju. Feder siedzi na nieposłanym łóżku i przegląda stertę papierów. Łapię za framugę i zaglądam do środka. - Idziesz na sushi?
Unosi wzrok znad papierów.
- Sushi? Czemu?
- Bo Violetta Castillo właśnie nas zaprosiła. A raczej jej przyjaciel...pamiętasz jaka jest wycofana?
Wkłada papiery do szuflady, a małą żółtą karteczkę zgniata i wyrzuca do kosza.
- Stała się taka gdzieś w szóstej klasie. Zupełnie, jakby w jednej minucie była normalna, a w następnej kompletnie jej odbiło.
Odchylam się zerkając na korytarz, patrzę jak Violetta szepcze coś do ucha Diega.
- Nie pamiętam tego. Przypominam sobie, że była normalna, a potem w ogóle nie mogę sobie jej przypomnieć. Z nikim nie chodziła, prawda?
- Nie. - Wzrusza ramionami. - Co za obsesję masz teraz na jej punkcie?
- To nie jest obsesja. - Zdenerwowało mnie jego oskarżenie. - Nigdy nie mam obsesji na niczyim punkcie. Zaproponowali obiad i przyjąłem zaproszenie, żeby być uprzejmy. Jeśli nie chcesz iść, to nie musimy
Wciska portfel w tylną kieszeń.
- Mogę iść. Jeśli udało mi się przeżyć miliony obiadów z Ludmilą, to z pewnością przetrwam posiłek z dziewczyną z byłej szkoły, która rawie w ogóle się nie odzywa.

Czuję się jak kompletny głupek. Wydaje mi się, że Federico wie znacznie więcej o Violettcie niż ja, a w końcu powinienem znać dziewczynę, która uratowała mnie od tylu rzeczy, że nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek zdołam jej to wyjaśnić.


*Violetta*
 - Jestem na Ciebie zła, rozumiesz? - syczę do Diega półgłosem, gdy idziemy przez ciemny parking ku restauracji rozświetlonej blaskiem. Cała nasza czwórka przyjechała do tego miejsca tym samym samochodem. Panująca w nim cisza sprawiała, że miałam ochotę wyrwać sobie włosy z głowy. - Po co ich zapraszałeś?
- Żeby być uprzejmym. - Wzrusza ramionami i mnie obejmuje. - A teraz śliczna Violu, odpręż się i wykreśl z naszej listy zalecenie, by być bardziej towarzyskim. Dodatkowo możemy wykreślić zaproszenie kogoś na obiad.
- Gdy wrócimy spalę tę listę. - Szarpnięciem otwieram szklane drzwi i wchodzę do korytarza, zanurzając się w dusznej atmosfery restauracji. Przy barze panuje gwar za sprawą grupki dziewczyn w tiarach i boa z piór. Chyba odbywa się tam wieczór panieński.
- Nie zrobisz tego. Zrelaksuj się i spróbuj podtrzymać lekką konwersację. - Podbiega do kelnerki, opierając rękę na ladzie. - Cześć, będą jakieś wolne miejsca przy barze?

Dziewczyna zaczyna chichotać, sprawdzając listę. Coś mi się wydaje, że straciła głowę dla Diega.
Odwróciłam się w stronę Federica i Leona. Patrzę na nich, ale do głowy nie przychodzi mi żaden temat do rozmowy z nimi. Niedobrze czuję się w towarzystwie chłopaków, nie licząc Diega. Żałuję tego, ale moje wspomnienia mi na to nie pozwalają.

***
Hejczi skarbki. <3 
Jak się macie??
Minął już miesiąc szkoły, to było tak szybko ;/ 
Ale to lepiej bo zostało jeszcze 9 miesięcy szkoły.
Tak, wiem bardzo pocieszające.
Jest opóźnienie, no bo w piątek nie miałam czasu, w sobotę musiałam czytać książkę i uczyć się z historii :c

Co sądzicie o rozdziale?
Nadaje się do czytania? 

Udanego tygodnia :*

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie chcę próbować sushi :DD
      Chyba tęskni za mamą ://
      Trochę ciasny ten pokój XDE
      *o* spotkanie :))
      Leoś ty głupkiem nie jesteś.!
      No podejdź Violka do Leona.!
      Cudny rozdział :))

      <33333333 Czekam na więcej :)










      Kinia <3

      Usuń
  2. Bardzo mnie pocieszyłaś tematem szkoły!
    Super!
    W piątek na polskim guby z ławek odklejaliśmy!
    Normalnie żyć nie umierać!
    A na wychowawczej na śliwki i jabłka poszliśmy!
    Mamy zajebistą panią!
    Też pomogłam Bff z moim kolegą sie umuwić!
    A co najważniejsze.....
    Pocałowali sie!!
    Dzięki komu?!
    Dzięki mnie!!
    Co do tej perełki.....
    Violetta spotyka Leona.
    Ale mam pytanko...
    Czy Diego jest chłopakiem Fran?
    Bo jak tak to ja sie mocno ciesze!
    Pozdrawiam i życzę ogromnej weny!
    Cysia
    PS.U mnie rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowski.
    Czemu Viola jest tak nieśmiała?
    Co się wydarzyło przeszłości?
    Czy Diecesca będzie? Mam nadzieję, że tak.
    Zapraszam do mnie
    http://kochamleonetteforever.blogspot.de/

    Pozdrawiam Patty;*

    Buziaczki ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O przeszłości Violetty, dowiesz się troszkę później :)
      Dziękuję ♥

      Usuń
  4. Moja Lenko <3
    Rozdział przepiękny !
    Masz talent ściskam i czekam na następny :*
    ♥Blair♥
    Ps : To ja tylko nie chciało mi się zalogować na moje konto

    OdpowiedzUsuń
  5. Wersja na komórki?

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPER <3
    Zakochałam się!
    :P PONOWNIE <3
    Zapraszam do mnie :
    http://violettaileon-pieknahistoriamilosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. 28 year-old Executive Secretary Jamal McFall, hailing from Saint-Hyacinthe enjoys watching movies like Benji and Creative writing. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Ferrari 340 MM Spider. kliknij

    OdpowiedzUsuń